Szukaj na tym blogu

niedziela, 23 grudnia 2012

Nie mam zbyt dużo czasu na pisanie postow, ale dodaje chociaż kilka  zdjęć w wolnej chwili.
Staram sie wykorzystywac kazda chwile jak najbardziej pomyslnie. Planuje wycieczki do muzeum, zoo albo centrum, jesteśsmy w trakcie rozbudowywania domu, co te zabiera dużo pracy.






Dzieci.

Najlepsze modelki pod słońcem Peru. 







wtorek, 18 grudnia 2012

Kilka zdjęć ;)





codzienne życie Peruwiańczyka ;)

Zycie codzienne Peruwianczykow.
W tej prowincji (Loreto) gdzie mieszkam tubylcy wioda spokojne, beztroskie zycie i nigdy nie narzekaja (zupelnie inaczej niz u nas). Glodni nie chodza, jak nie moga czegos do jedzenia kupic to na pewno zorganizuja sobie jakies owoce, rybke czy tez yuke, ktorej jest tu mnostwo, czyli wszystko to co moga im dac lasy i rzeki Amazonii. Narzekac nie moga tez dzieki temu, ze nie placa podatkow, czynszow, ZUSow, a koszt energii elektrycznej na miesiac to 5 soli (jeden obiad na miescie w sredniej jakosci knajpie).
Peruwianczycy wstaj wczesnie rano, dzieciaki sa posylane do szkoly lub jada z rodzicami do pracy albo do lasu na zbiory; jeszcze inni jada masowo do miasta na zakupy lub aby cos sprzedac (owoce, zwierzeta lub takie przypalane drewno, ktore wyglada jak nasze do grilla) a jeszcze inni normalnie sobie pracuja czy to na budowie czy w biurze czy tez w ogromnej ilosci tutejszych knajp, barow, restauracji oraz sklepow i sklepikow. Z mala tylko roznica - tu kompletnie nigdzie im sie nie spieszy, tempo delikatnie mowiac maja wolne. No i nie mu tu nic takiego jak mobbing, bo czym pracodawca postraszy Peruwianczyka jak on jedzenia ma w sumie pod reka a i tak nie placi praktycznie za nic. Peruwianczycy uwielbiaja jedzenie, jedza oni calymi dniami i nigdy nie w domu (poza oczywiscie tymi co maja wlasne gospodarstwa). W czasie pracy maja ok 2 godzinna przerwe na jedzenie i sjeste - po prostu wypas. Pracuja do wieczora, a pozniej miasto odzywa na fest. Cale rodziny udaja sie na spacery, lody czy do restauracji. Peruwianczycy tez od czasu do czasu lubia golnac: w miescie piwo, wzdluz drogi do Nauty przewaza alkkohol z cani (taki tutejszy bimberek). W dni wolne uwielbiaja sie bawic, sami organizuja sobie imprezy (zawsze na wolnym powietrzu) lub sa organizowane takie kolorowe festyny. Wypoczywaja tez pod miastem na plazach, w zoo lub po prostu sie objadaja w knajpkach. W miescie tez funkcjonuja dyskoteki, ale nie wiem jak wyglada frekwencja na nich, gdyz sa dosc drogie dla zwyklej mlodziezy.
Ogolnie sa to mili, przyjaznie nastawieni ludzie, ktorzy chetnie udziela pomocy, ale sa tez i tacy, ktorzy za punkt honory stawiaja sobie oszukanie i okradzenie bialego i na takich trzeba bardzo uwazac. Takim minusem jest tez to, ze maja oni ogromne parcie na kase i zrobia dla niej doslownie wszystko, dlatego kwitnie tu zlodziejstwo i na szeroka skale zakrojone zjawisko prostytucji i to niezaleznie od wieku i plci. To jest zawsze dla mnie dziwne, majac wszystko po nosem, nie placac zadnych rachunkow maja taka chcice na kase - masakra.
Zgodnie z obietnica chcialam napisac Wam kilka rad, uwag jezeli kiedykolwiek chcecie przyjechac do Peru, zwlaszcza na ceremonie Ayhuasci:
- trzeba znac swoj stan zdrowia (chorzy na serce, watrobe i z zaburzeniami psychicznymi nie powinni zazywac ayi) - zdarzaly sie tu smiertelne zawaly podczas ceremonii,
- zawsze uczestnicz w gotowaniu ayahuasci (tutejsi pseudoszamani dla lepszego efektu dodaja roznych swinstw, narkotykow itp) - najwiecej zgonow,
- nie korzystaj z uslug naganiaczy, lepiej skontaktowac sie bezposrednio z osrodkiem (internet, telefon), ktory nalezy tez sprawdzic czy dziala legalnie i jakie ma opinie,
- uwazaj na pseudoszamanow - oni tylko mowia, ze sa szamanami, a tak naprawde maja przepis, gotuja i nic poza tym - robia to tylko dla kasy (zdarzaly sie czeste przypadki zatruc, zgonow, kradziezy, gwaltow),
- nigdy nie mieszaj ayi z innymi psychoaktywnymi substancjami, nawet pare dni po zazyciu,
- nie pij ayi zbyt czesto, pozwol by Twoj organizm zdarzyl sie oczyscic, zregenerowac i odbudowac wlasciwa flore bakteryjna.
No i to chyba wszystko, w nastepnej czesci o moich amazonskich wyprawach.

Dodaje wam kilka moich  fotek na umilenie wieczoru ;)))













poniedziałek, 10 grudnia 2012

Muzeum Indian amazońskich i kanibali


Wrzucam wam kilka zdjęć z muzeum Indian z Peru. Iquitos. Niestety tlko tyle bo bardzo ciężko się ładują zdjęcia z tego zakatka świata. Słaby internet ;) Wrażenia z muzeum były niesamowite !! W galerii można podziwiać wizerunki rzeźb kanibali oraz tutejszych Indian. Ich stroje oraz narzędzia codziennego użytku. Nie brakuje również fotografii oraz obrazów.


Robi oczywiście wybrał się na wycieczkę z nami ;)


Kilka z rzeźb. W tle widać patio z peruwiańską roślinnością.


Fotografia młodej rdzennej peruwianki.





Jak zawsze dodaję kilka zdjęć zwierzaków. 



Kury jak kury :D Tylko w Peru mam zdrowsze jajka :)

Moje dziecko adoptowane. Robi uwielbia zabawe i dobre jedzenie :D



Dodaj napis

  Najciekawiej obserwuje się harce i zabawy małp. Są niesamowite !





poniedziałek, 3 grudnia 2012

Jakub.

Była flora, teraz czas na faunę. ;)

Zdjęcia z wycieczki do tutejszego Zoo.











Moje codzienne życie w Peru ;)

Moje codzienne zycie w Peru.
Wstaje sobie bardzo wczesnie rano, bez budzika, skoro swit. Jeszcze niedawno szlam nakarmic zwierzaczki, ale z przyczyn, o ktorych Wam napisze kiedy indziej zmuszona bylam zmienic miejsce pobytu. Teraz mieszkam jeszcze dalej od miasta i bardziej w lesie, ale i tak jest super, tylko szkoda, ze odpadl mi ten mily obowiazek karmienia naszych braci mniejszych. Po krotkiej porannej toalecie medytuje, a potem czas na sniadanko, gdzie wjezdza przepyszna salatka z bananow, papai, marakuji i soku z torongi lub awena (taka tutejsza odmiana platkow owsianych) robiona na wodzie. Po sniadanku spacerek po lesie wsrod odglosow zwierzat i tego wspanialego zapachu roslin, ktory niesposob opisac slowami. Czasami zamiast spacerku czas trzeba poswiecic na bardziej przyziemne sprawy takie jak drobne remonty, ogarnianie balaganu w kuchni po moich chlopakach (miom facecie i synu) lub praniu. Do tego caly czas zajmuje sie malpka, ktora jest jak male dziecko ludzkie tyle, ze bardziej ruchliwe (takie adhd do 5 potegi) i o wiele bardziej sprytne (taki maly zlodziejaszek, hehe). I tak czas sobie plynie do obiadku, ktory ze wzgledu na diete staramy sie urozmaicac (salatki, soczewica z pomidorami, czosnkiem i papryczkami, zupy pomidorowa, kapusniak lub buraczkowa, jakies pyrki lub peczak itp) - wazne by bylo zdrowo. Czasem ja gotuje, czasem moj facet (glownie on, bo na moje leniuszkowate szczescie uwielbia gotowac). Po obiadku sjesta, hehe!!! A potem jakis spacer, omawianie planow na nastepny dzien (chodzi o wycieczki) no i prace artystyczne, gdyz staram sie odswiezac moje stare talenty i zaczelam malowac!!! Na razie troche kiepsko idzie, ale z biegiem czasu moze nowy Picasso sie narodzi w Amazonii...hehe.
Wieczorkiem medytacja, leciutka kolacyjka, klade malpke spac i sama zalegam tez u boku mojego faceta. Czasami jednak patrzymy sobie w niebo, na gwiazdy - sa one po prostu piekne, a tutaj jakby byly na wyciagniecie reki.Troche inaczej dzien sie przedstawia gdy musimy do miasta jechac po male zakupy lub na internet. Od rana chaos i zamieszanie. Pozniej 2 km przez las do drogi, tam jakies nieraz do godziny czekanie na autobus i heja do Iquitos. W miescie tez biegiem byle zdazyc wrocic przed zmrokiem, chocby po to by sie umyc (po zmroku strasznie tna komary i jest wieksze niebezpieczenstwo chwycenia malarii). Tak wiec na Belen po warzywka, jakis sklep po drodze, internet, czasem umilamy to sobie pysznymi lodami robionymi naturalnie (bez skojarzen prosze, hehe) bez dodatku mleka i z powrotem na autobus.

Chcialam dodac, ze nie dosc, ze bardzo dzieki tutejszej dietce schudlam to juz mam oczyszczony organizm z wszelkich swinstw i czuje sie wspaniale.
W nastepnej czesci chce napisac o niebezpieczenstwach zlego uzywania ayi i o Peruwianczykach, jacy sa, jaki jest ich dzien itp.
Pa i pozdrawiam